- Tak, wiele osób mi to mówi. - Odparłem z swym cwaniackim uśmiechem, który miał za zadanie jeszcze bardziej zirytować i tak gniewnie nastawioną do mnie istotę, która teraz patrzyła na mnie spode łba swymi pięknymi, złotymi oczami, mogącymi zawrócić w głowie niejednemu samcowi mego pokroju. - A więc Katarina... - Zacząłem po dłuższej chwili spokoju co było dla suczki tylko ciszą przed burzą. - Ładne imię. - Dodałem prawiąc tym samym najpospolitszy komplement, który jednak nie poruszył twardej jak głaz samicy.
- Daruj sobie. - Odpowiedziała obojętnie jakby zaczęła właśnie czytać mi w myślach, a powiedziała to tak chłodno, że mogłaby tymi słowami mnie nawet zamrozić.
- Niech Ci będzie... Daruję sobie. - Wyszczerzyłem się w jej stronę pokazując moje białe kły na, których końcu były jeszcze brązowawe ślady od krwi mych ofiar, niekoniecznie jeleni i zająców. Można się spodziewać jaką rasę najczęściej tu przerzedzam... Wilki. - Jesteś morderczynią, prawda? - Spytałem by zacząć jakiś normalny temat, bo sądząc po nastawieniu tej anielskiej istoty i jej budowy ciała byłem prawie, że pewny zajmowania przez nią tego stanowiska.
- Tak. A pan Ruddock jest zapewne Dowódcą Asasynów? - Spytała, ale było to raczej kpiące stwierdzenie, podobne jakim obdarzyła mnie Cirilla słysząc mą prośbę. Próbując zamaskować zdumienie skinąłem tylko łbem po czym spojrzałem się na Katarinę wymownie chcąc zakończyć już i tak wyczerpany temat.
- Chcesz się przejść? - Zadałem pytanie zmieniając swe nastawienie, ale samica przewróciła tylko swymi złotymi oczami jakby słyszała to pytanie już milion razy i ja nie jestem pierwszy. - Jesteś nowa, pomyślałem, że mogę Cię trochę oprowadzić. - Dodałem dla jasności by nie wyjść na nachalnego.
- Zresztą, co mi szkodzi? - Odpowiedziała z niechęcią wyraźnie nie zadowolona z mojego towarzystwa, które miało się jeszcze bardziej wydłużyć. Ruszyliśmy więc przed siebie, ale Katarina wciąż zachowywała dystans dwóch metrów jakby bała się, że metr to i tak za dużo.
Katarina?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz