sobota, 21 listopada 2015

Od Katariny CD Ruddock'a

- Nie potrzebowałam pomocy. - Fuknęłam na niego, obracając się tyłem, by ruszyć w drogę powrotną, zdecydowanie za dużo wraże, jak na jeden dzień.
Za swoimi plecami usłyszałam cichy śmiech samca, który działał mi na nerwy, jak on sam. No, ale trzeba mu przyznać, że odwagi mu nie brak. Wskoczył pomiędzy mnie i niedźwiedzice bez wahania, jakby poniósł go instynkt zabijania, albo po prostu potrzeba ochrony.? Heh, no nie powiem ciekawa z niego sztuka. Właśnie wtedy, Ruddock zrównał się ze mną, uśmiechając się szyderczo.
- Mimo tego, dziękuję. - Rzekłam w jego stronę, o wiele łagodniejszy tonem.
- Huh.? - Spojrzał na mnie.
- No, za chęć pomocy. - Wzruszyłam ramionami.
- Ah to, nie ma za co. - Mruknął.
Wywróciłam oczyma, wlepiając wzrok w ziemię. Szliśmy tak w milczeniu, przez las, przez łąkę na której musiałam się zatrzymać, już czas na zmianę. Całkiem przydatna umiejętność, organizm sam mi mówi, kiedy ma wzejśc słońce, a kiedy księżyc.
- Czemu stajemy.? - Ruddock spojrzał na mnie.
- Zmiana. - Wzruszyłam ramionami, przymykajac oczy, pozwalając tym samym magii nocy, na przejęcie chwilowej kontroli. Powoli, zaczęło się robić ciemnawo, słońce znikło z horyzontu, ustępując miejsce księżycu. - Pora spać. - Mruknęłam trzęsąc lekko łbem.

< Ruddock.? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz