czwartek, 26 listopada 2015

Od Katariny CD Ruddock'a

Następnego dnia, postanowiłam się udać na polowanie, przez tą nockę oraz przechadzanie się z Ruddockiem, trochę zgłodniałam. Pogoda była idealna, ptaki śpiewały, słońce świeciło już wysoko na niebie, różne małe stworzenia plątały się pod moimi łapami. Zaczerpnęłam świeżego powietrza, delektując się nim. Orzeźwiające. Ruszyłam na łąkę, gdzie ostatnio pojawiały się sarny i jelenie. Minus był taki, że była tam dosyć wysoka trawa, gdzie może się czaić drapieżnik.
- Pff, Ty się niczego nie boisz. Katarina, ogarnij się. - Mruknęłam do siebie, wchodząc na wcześniej wspomniany teren.
Bingo. kilka saren oraz jeleni, ba nawet młode mi się trafiły. Oblizałam swój pysk, szczerząc się w szyderczym uśmiechu. Nie ma co, dziś poleje się dużo krwi. Zaczęłam się skradać, uważając jednocześnie, żeby nie spłoszyć sobie zwierzyny, nie widziało mi się gonienie jej przez cały teren sfory. Z każdym krokiem byłam coraz bliżej, a mój żołądek domagał si natychmiastowej opieki. Już miałam się rzucać do gonitwy, ale w trawie przede mną coś się poruszyło. Pierwsze co, to na myśl przyszło mi młode. Nie wiele myśląc, skoczyłam do przodu, na tajemnicze coś.
Niestety, zamiast powalić je na ziemie, zaczęliśmy się turlać po ziemi, raz ja byłam na górze, raz tajemnicze coś. W końcu silniejszy wygrał. Zostałam przyciśnięta do ziemi, mój oddech lekko przyspieszył. Spojrzałam w twarz napastnikowi. Ujrzałam oczy Ruddock'a, który wpatrywał się we mnie, jakby miał mnie zaraz zabić. W sumie to rozumiałam go. To ja pierwsza zaatakowałam. Zaraz rozległ się stukot. Zwierzyna uciekła.

< Ruddock.? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz