środa, 2 grudnia 2015

Od Cirilli C.D Thunder'a

Nie rozumiałam go... Nie wiem czy to mój rozum był za mały by pojąć jego słowa czy to wyobraźnia w, której wciąż gościły wizerunki mych najbliższych, których utraciłam była powodem tego zdumienia. Nie wyobrażałabym sobie spalenia portretów rodziny, które zdobiły stuletnie i przepiękne sale mojego zamku. Każdy malunek, przepięknie podpisany przedstawiał każdego z Riannon'ów, prócz mnie, bo utalentowany malarz, który wykonał te obrazy zakończył swój żywot jeszcze przed śmiercią mej rodziny. Ponoć wdał się w bójkę z nieodpowiednim stworzeniem...
- Nie rozumiem Cię... - Zaczęłam niepewnie słysząc coraz głośniejsze trzaskanie ognia, które stawało się powoli dość irytujące. Po paru sekundach odsunęłam się lekko do tyłu, bo miałam wrażenie, że Thunder przekroczył już możliwą granicę, a ten stanął posłusznie wiedząc, że z każdym kolejnym krokiem ja będę się cofać. Powoli zaczęłam dochodzić do tego o co chodziło samcowi, ale nadal nie było to dla mnie do końca jasne... Nie miałabym siły spalić z obojętnością zdjęć swych bliskich, bo bałabym się, że zapomnę jak wyglądali, jak się uśmiechali lub ich ton głosu, który wciąż dźwięczał mi w uszach gdy patrzyłam na ich portrety. Jeszcze raz przeniosłam wzrok na ogień, który strawił już zdjęcia nie pozostawiając już nic...
- Opowiedz mi trochę o nich. - Zaczęłam dość niepewnie i cicho jakbym mówiła sama do siebie.
- Proszę?
- No... Jacy oni byli? Jak się zachowywali? Jak... Jak ich straciłeś? I czemu nie chcesz mi powiedzieć jak tu dotarłeś...? - Te pytanie było i może zbyt śmiałe, ale ja czułam, że Thunder nie będzie się gniewał. Przez ledwie dzień zdołałam wywnioskować, że jesteśmy nawet podobni, ale nadal zachowywałam pewnego rodzaju dystans by nie wyjść na nachalną.

Thunder?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz