Położyłem się na podłodze.Moje serce coś ucisnęło.Nie wiem co to było... w sumie to wiem.Zapomniałem wspomnieć o jednym, ważnym szczególe w tejże historii.Rozglądnąłem się po pokoju i ruszyłem w stronę okna.Cirilli nie było widać.Jednak po chwili ujrzałem czubki jej uszu.Zabrałem linę i wdrapałem się na parapet po czym przeskoczyłem na dach.Starałem się nie pozrzucać na czyjąś głowę dachówek i zjechałem po dachu jak po zjeżdżalni.Teraz czas na schodzenie.Zawiązałem linę na gargulcu i zacząłem delikatnie zsuwać się w dół.Jakież były miny innych psów gdy w oknie zobaczyły coś na styl psa czyszczącego okna.
Zwinnie spadłem w krzaki i sprintem ruszyłem w stronę fontanny.Na wpół padnięty padłem przed suczką która spojrzała na mnie tak, jakby zobaczyła ducha.
-C...Ci...Cirill...Nie...Nie powiedziałem...jeszcze...jeszcze jednej rzeczy dotyczącej mojej historii....-wydyszałem po czym podniosłem się.
-A więc mów.-suczka przeniosła swój wzrok na fontannę.
-Więc.......Tym psem.....którego zabiłem......był....brat....mojego...najlepszego przyjaciela-wypowiadając ostatni wyraz tak jakby poczułem się lepiej.-A tak poza tematem to przepraszam za to moje chowanie się pod łóżkiem...
Przez chwilę poczułem takie dziwne ukucie w sercu jakie towarzyszyło mi przy dobrych decyzjach.Spojrzałem na jedną z róż i ujrzałem w niej twarz Soarina(tak się nazywał).
Szeptał coś do mnie ale mój mózg teraz widział już tylko kwiat.Potrząsnąłem głową i spojrzałem prosto w oczy Ciri.Spojrzałem na chwilę w lustro wody, potem znowu na Ciri a później na ziemię.
<Cynamon OuO>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz